W kuchni powinniśmy być przewidujący – to najlepszy sposób, żeby się ustrzec oparzeń

Kuchnia to pomieszczenie, w którym w mieszkaniu czy domu najczęściej dochodzi do poparzeń. Czy jesteśmy przygotowani na nieszczęśliwy wpadek? Czy wiemy, jak się zachować tuż po oparzeniu? dr Adam Pietrzak uważa, że umiejętność przewidzenia takich sytuacji to podstawa.

dr Adam Pietrzak, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, specjalista medycyny ratunkowej

Starajmy się, żeby nasze działanie związane z operowaniem gorącymi przedmiotami zakładało, że dojdzie do oparzenia. Starajmy się zaplanować postępowanie „po”. Wtedy w momencie, kiedy katastrofa się wydarzy, będziemy działać w sposób zorganizowany. Nie wpadniemy w totalną panikę, ale zadziałamy w sposób, który wcześniej przemyśleliśmy. Mimo że boli, mimo że jesteśmy wściekli na siebie i otoczenie, że nam nie wyszło, mamy szansę, żeby nie spowodować większej dewastacji, większej katastrofy. I mamy większą szansę, żeby opanować ból oraz jak najbardziej zmniejszyć uszkodzenie skóry.

Gotujmy bez towarzystwa dzieci
Bardzo ważne jest utrzymanie porządku w kuchni podczas pracy. Będzie to trudne, ale postarajmy się, bo w razie wypadku, ułatwi nam to podjęcie działań autoratowniczych.
Starajmy się eliminować osoby niepotrzebne w kuchni. Jeśli ktoś nie wykonuje czynności kuchennych, to lepiej, żeby go nie było. Im mniej osób, tym mniejsze straty w ludziach. Dzieci i zwierzęta domowe podczas prowadzenia przez nas większej kampanii kuchennej powinny być nieobecne w kuchni. Oparzeniu równie dobrze może ulec człowiek dorosły jak i dziecko, które jest mimowolnym świadkiem naszych poczynań. Podobnie może stać się z naszymi czworonożnymi pupilami.

Do prac kuchennych ubierajmy się w odpowiedni strój. Bierzmy przykład z zawodowych kucharzy. Po pierwsze, mają nakrycie głowy, nie tylko z względów higienicznych. Jeżeli dojdzie np. do wybuchu tłuszczu na patelni, włosy są chronione przed zajęciem się. Po drugie, ich uniformy są mocno zabudowane.

Nie zakładajmy ubrań z krótkimi rękawkami i z tworzyw łatwo palnych. Niech to będą rzeczy z wełny, bawełny, w żadnym wypadku ze sztucznych włókien. Materiał powinien być trudno zwilżalny, żeby np. pryskający wrzątek czy tłuszcz nie przesiąkał błyskawicznie i nie powodowała oparzeń. Nie gotujemy boso - stopa powinna być przykryta. Jeżeli coś chluśnie czy się wyleje, nie trafi bezpośrednio na nasze gołe stopy.
Kiedy bierzemy się za smażenie w głębokim oleju, przewidźmy, że ten olej może się zapalić. Dlatego trzeba mieć pod ręką pokrywkę, żeby go ugasić, albo mokrą szmatę, którą przykryjemy patelnię. Jeżeli mamy takie założenie, odparcie ataku, czyli samego zdarzenia jest dużo prostsze.

Musimy też przewidzieć, jak to, co wymyśliliśmy dla siebie, będzie wychodziło w wykonaniu najbliższych. Jak np. będą się zachowywały osoby starsze, które z racji wieku czy czasem demencji mogą ignorować pewne zagrożenia, sygnały o zbliżającej się katastrofie. Do tego mają wolniejszy czas reakcji.

Schłodzenie poparzonego miejsca to podstawa
Pierwsza zasada, jeżeli dojdzie do poparzenia – należy usunąć czynnik sprawczy i w miarę możliwości zrobić to w sposób bezpieczny. Jeżeli do oparzenia doszło np. podczas wyjmowania z piekarnika potrawy, która składa się z sosu, musimy unikać gwałtownych ruchów, żeby dodatkowo nie pogorszyć sytuacji i nie spowodować rozpryskania czy polania się tego typu substancją.
Bardzo ważna kwestia – jak najszybciej należy schłodzić uszkodzoną skórę wodą. Chłodzimy wodą nie lodowatą, ale po prostu zimną wodą z kranu. W związku z tym muszę mieć dostęp do kranu. Nie mogę zatem zastawić całego zlewozmywaka brudnymi naczyniami, tak żeby nie było dostępu do bieżącej wody.

Nie bójmy się wody z kranu. Jest ona wystarczająco czysta, żeby być bezpiecznym środkiem chłodzącym. Przy oparzeniu w warunkach polowych skorzystałbym ze śniegu, nawet w Polsce. Oczywiście o ile nie jest to śnieg z pobocza drogi szybkiego ruchu.
Schładzanie uszkodzonych tkanek to pierwszy stopień autoratownictwa. Niemieckie zalecenia mówią, że wystarczy to robić przez 1 minutę, potem przerwać chłodzenie i to wszystko. Ze swojego doświadczenia wiem, bo też kilka razy w życiu uległem większym i mniejszym oparzeniom, że schładzanie zimną wodą nawet przez pół godziny czy godzinę to niezły pomysł, ponieważ jest to najlepszy środek przeciwbólowy i świetnie działa również na psychikę pacjenta.
A więc schładzanie, schładzanie i jeszcze raz schładzanie. Stąd wynalazek hydrożeli jest genialny, bo pozwala na ciągłe utrzymanie czynnika chłodzącego. Nie zapewnia tego klasyczny opatrunek tłusty czy klasyczny opatrunek jałowy, osłonięcie miejsca oparzonego. Hydrożele zapewniają stały proces chłodzenia odbierając wiele energii z przegrzanych tkanek.

CHCĘ POMÓC
gdpr-image
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Polityka prywatności